Historyk miesiąca

PAŹDZIERNIK 2021 - WITOLD MOLIK

Witold Molik urodził się 5 VIII 1949 r. w Bninie, nieopodal Kórnika, gdzie uczęszczał do tamtejszego liceum ogólnokształcącego. W 1967 r. rozpoczął studia historyczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i z tą uczelnią związany jest aż do dziś. Pod kierunkiem prof. Witolda Jakóbczyka w 1972 r. obronił pracę magisterską Jan Działyński jako mecenas nauki i sztuki (Warszawa–Poznań 1974), a pod okiem prof. Lecha Trzeciakowskiego przygotował dysertację doktorską Kształtowanie się inteligencji polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim (1841-1870) (Warszawa–Poznań 1979). Jego rozprawa habilitacyjna: Polskie peregrynacje uniwersyteckie do Niemiec 1871-1914 (Poznań 1989) była niejako kontynuacją badań nad inteligencją polską w XIX wieku. Biograficzne pasje utrwalił m.in. w monografiach: Kult Karola Marcinkowskiego (Poznań 1996), Edward Raczyński (Poznań 1999) oraz biogramach opracowanych dla Polskiego Słownika Biograficznego. W 1999 r. uzyskał tytuł profesora. Tego roku ukazała się jego książka z zakresu historii kultury materialnej: Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX wieku i na początku XX wieku (Poznań). Z prof. Robertem Trabą redagował tom Procesy akulturacji/asymilacji na pograniczu polsko-niemieckim w XIX i XX wieku (Poznań 1999). W XXI wieku opublikował m.in. monografie: Inteligencja polska w Poznańskiem w XIX w. i początkach XX wieku (Poznań 2009) oraz Polscy studenci na uniwersytetach niemieckich od końca XVIII do początku XX wieku (Poznań 2016, Tom I), które są wynikiem kilkudziesięciu lat pracy w archiwach polskich i niemieckich. Ostatnio ukazała się praca Profesora Moda w ziemiańskim świecie (Dobrzyca 2021), towarzysząca wystawie w Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.

Z okazji 70. rocznicy urodzin profesora Witolda Molika jego uczniowie i współpracownicy: Alina Hinc, Jerzy Kołacki, Krzysztof A. Makowski, Przemysław Matusik, przygotowali i pieczołowicie wydali zbiór artykułów pt. Teksty wybrane. Księga pamiątkowa ofiarowana Profesorowi Witoldowi Molikowi z okazji 70. rocznicy urodzin (Poznań 2019). Na początku książki, w Przedmowie, została zamieszczona biografia Profesora oraz bibliografia jego prac z lat 1974-2019, którą zestawiła A. Hinc.

dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN

Witolda Molika Moda w ziemiańskim świecie

Profesor Witold Molik jest wierny tematom, które podejmował od początku swojej kariery naukowej. Dotyczą one przede wszystkim dziejów inteligencji i ziemiaństwa wielkopolskiego, ale także historii kultury materialnej.

W XXI wieku ukazały się książki Profesora dopełniające jego wcześniejsze portrety zbiorowe inteligencji polskiej: Inteligencja polska w Poznańskiem w XIX w. i początkach XX wieku (Poznań 2009) oraz Polscy studenci na uniwersytetach niemieckich od końca XVIII do początku XX wieku (Poznań 2016, Tom I). Ta ostatnia jest wynikiem niemal trzydziestoletnich studiów nad zagadnieniem peregrynacji polskich studentów do uczelni niemieckich. Polacy, choć stanowili jedną z najliczniejszych i najbardziej mobilnych grup wśród studentów, nie byli dostatecznie uwzględniani w monografiach poświęconych zagranicznym studentom w niemieckich uniwersytetach. Dzięki benedyktyńskiej pracy Witolda Molika udało się m.in. ustalić, że stosunkowo najchętniej Polacy studiowali na uniwersytetach w: Berlinie, Frankfurcie nad Odrą, Wrocławiu oraz w Gryfii (Greifswaldzie). Niezależnie od zdobywania wiedzy z zakresu m.in. prawa i medycyny, wielu z nich w Niemczech pogłębiało tam drogą samokształcenia swoją wiedzę o historii i literaturze polskiej. Zapewne w kolejnym tomie otrzymamy kolejną porcję ważnych ustaleń do dziejów polskich studentów.

Całkiem niedawno Prof. Witold Molik opracował książkę - bibelot, katalog pt. Moda w ziemiańskim świecie, towarzyszący wystawie (pod takim samym tytułem) zorganizowanej w 2021 r. przez Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy. Skromny podtytułu mógłby sugerować, że jest to jedynie opis eksponatów zamieszczonych w gablotach lub na stojakach. Tymczasem z kufra historii Profesor Molik wydobył nowe źródła i materiały o strojach i panujących modach, niełatwe do prezentacji dla historyka. Napisał znakomitą, skromną i elegancką książkę o "stylu życia, obyczajowości oraz spuściźnie kulturalnej ziemiaństwa polskiego"[1]. Podjął na nowo temat, któremu wcześniej poświęcił rozdział w monografii Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna (Poznań 1999) i do którego nie zdołał zebrać informacji o... noszonym przez ziemian obuwiu. Tę lukę uzupełnił kilka lat później, odwiedzając Niemieckie Muzeum Skóry i Butów w Offenbach koło Frankfurtu nad Menem, w którym, zafascynowany zbiorami, spędził niemal cały dzień.

Dodatkowa kwerenda źródłowa i lektura prac o historii mody z ostatnich dwudziestu lat pozwoliły mu przedstawić jeszcze pełniej historię ubioru dam i elegantów z ziemiańskich dworów i arystokratycznych pałaców, ulegających francuzomanii i anglomanii.

Wyznacznikiem mody w dziewiętnastowiecznej Europie dla polskich arystokratek i ziemianek była Francja. Wiele z nich, jak pisze Witold Molik, "wydawało krocie na zakup ekskluzywnych strojów w renomowanych domach mody, szybko naśladowało wylansowane w Paryżu fasony sukien, płaszczy czy kapeluszy, wolało męczyć się w niewygodnych kreacjach niż uchybić modzie". Modne stroje kupowano w Wiedniu, Paryżu i Londynie lub podczas pobytów "u wód". Podróże do tych miejsc wymagały znakomitej organizacji, a przede wszystkim posiadania, obok walizek, neseserów z przyborami toaletowymi i do manicure'u, licznych kufrów: na kapelusze, na buty, na suknie, koszule ze sztywnymi gorsami etc.

Wzorem dla ziemian przez długi czas byli angielscy dandysi (Biblioteka Polska w Paryżu na przełomie 2019 i 2020 r. poświęciła im wystawę). Moda męska panów w XIX wieku wydawała się mniej skomplikowana aniżeli damska, bowiem w kanonie każdego eleganta pojawiały się niemal zawsze te same elementy stroju: frak albo surdut, kamizelka, koszula, spodnie oraz przybranie szyi: krawat lub chusta, z koniecznym nakryciem głowy: cylindrem lub kapeluszem w kolorze czarnym. Jeżeli następowały jakieś zmiany, to bardzo powolne, polegające raczej na zmianie proporcji, linii i szczegółów.

Wyciągnięte z kufra przeszłości stroje ziemiaństwa polskiego nie tylko nas zachwycają kunsztem krawieckim, ale przypominają także dawne zwyczaje i przyczyny wielu "skandali". Witold Molik ze znawstwem pisze o tym, co wypadało nosić, a co nie, o tym, jak suknie "musiały zasłaniać prawie całkowicie buty", a pokazanie nóg powyżej kostek "było jednoznacznie uznawane za niemoralność i prowokację". Żaden elegant nie mógł pokazać się na ulicy z gołą głową.

Zamożne damy czerpiące wiedzę o najnowszych trendach z magazynów mody i czasopism kobiecych, zamawiały u krawców... prawdziwe narzędzia tortur, jakimi były ówczesne stroje. Niejedna z nich mdlała podczas uroczystego obiadu, spotkania towarzyskiego, bądź na balu, gdyż miała "zbytnio wysznurowany, zbyt obcisły gorset". Witold Molik przytacza opinię ówczesnych lekarzy, którzy "bili na alarm, ostrzegali, że gorset nie pozwala kobiecie normalnie oddychać, deformuje ciało. Bezskutecznie, rzadko się bowiem zdarza, by w starciu mody z medycyną zwyciężała ta druga". Elementem tortury były także ciężkie suknie osadzone na stelażu krynolinowym. Wiele dam z arystokracji i ziemiaństwa przebierało się kilka razy dziennie, a niejedna z nich właściwie tylko tym się zajmowała"; przeciętnie posiadały bowiem co najmniej cztery rodzaje strojów z odpowiednimi dodatkami: negliż poranny, suknię dzienną, negliż wieczorny, strój wieczorowy. Jedynie kobiety w starszym wieku ubierały się niezmiennie w czarne suknie. Oto, jak Karolina Lanckorońska zapamiętała Różę 1.v. Krasińską, 2.v. Raczyńską, która w 1915 r. odwiedziła Józefa Piłsudskiego: "Ponieważ była zawsze tak samo ubrana, więc musiała mieć czarny koronkowy czepeczek na głowie, a na ramionach czarną, aksamitną pelerynę wyszytą czarnymi, szklanymi perłami"[2].

Przemiany społeczne i "demokratyzacja" mody wymuszały zmianę garderoby na... o wiele wygodniejszą. Krótkie, luźne suknie, wkładane przez głowę, nie wymagające pomocy pokojówek, pojawiły się krótko przed 1914 r. Zdaniem F. Bouchera, pierwsza wojna światowa naznaczyła nie tylko cały XX wiek, ale przyniosła "istotny przełom w ewolucji ubioru - w tym czasie zrodził się ubiór współczesny"

***

W epoce królujących w XXI wieku ubrań "Made in China" historia stroju i obyczaju Witolda Molika ożywia wyobraźnię, zabiera czytelników w podróż tak odległą, że niemal bajkową. Może książki, wiedza i pasja Profesora poznańskiego uniwersytetu zainspirują jakiegoś szalonego i kreatywnego muzealnika do zorganizowania wystawy "Moda w XIX wieku - Polaków portret własny".

dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN



[1] Wszystkie cytaty pochodzą z książki W. Molika, Moda w ziemiańskim świecie. Katalog wystawy, Dobrzyca 2021.

[2] Karolina Lanckorońska, Matka prezydenta, w: Karolina Lanckorońska, Szkice wspomnień, Warszawa 2005, s.82


CZERWIEC 2021 - WIKTORIA ŚLIWOWSKA

Wiktoria Śliwowska (z domu Łaska) urodziła się w 1931 r. w Warszawie, z tym miastem jest związana do dzisiaj. W czasie wojny trafiła do getta warszawskiego, dzięki pomocy przyjaciół zamordowanej matki przeżyła na tzw. aryjskiej stronie. Po ukończeniu liceum podjęła studia historyczne w Instytucie im. A.I. Hercena w Leningradzie (1949-1953). W nowo powstałym Instytucie Historii PAN pod kierunkiem prof. Stefana Kieniewicza napisała pracę doktorską Sprawa pietraszewców i obroniła ją w 1960 r. (druk: 1964). Karierę naukową rozwijała w IH PAN, zajmując się przede wszystkim Rosją i zaborem rosyjskim w czasach cara Mikołaja I: habilitowała się na podstawie książki W kręgu poprzedników Hercena (1971). W IH PAN otrzymała tytuł profesora nadzwyczajnego (1985) i zwyczajnego (1994).

Od początku l. sześćdziesiątych XX wieku uczestniczyła w zainicjowanych przez prof. Kieniewicza pracach edytorskich: Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty (w l. 1961-89 25 tomów) i Polskie ruchy społeczno-polityczne i życie literackie 1832-1855. Studia i materiały (w l. 1978-94 6 tomów). Wydała ponadto kilkanaście pamiętników (m.in. Waleriana Staniszewskiego i Juliana Sabińskiego) oraz Dziennik 1887-1897 prezydenta Warszawy Sokratesa Starynkiewicza. Jej wielkim osiągnięciem jest liczący ok. 3 tys. biogramów słownik biograficzny – Zesłańcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej połowie XIX w. (1998). Natomiast monografie: Syberia w życiu i pamięci Gieysztorów - zesłańców postyczniowych (2000) i Ucieczki z Sybiru (2001) okazały się hitem wśród książek historycznych. W 2015 r. wydała syberyjski Sztambuch Cypriana Dunin-Wąsowicza, a po nim... liczący 470 stron Jana Trynkowskiego, Polski Sybir. Zesłańcy i ich życie. Narodziny mitu (2017). Jak koda brzmi tytuł książki Aleksander Hercen z 2017 r. (pierwsza i obszerniejsza edycja napisana wspólnie z mężem, René Śliwowskim ukazała się w 1973 r.), która jest powrotem do czasów naukowej młodości...

Ponad 60-letnią aktywność naukową prof. Wiktorii Śliwowskiej ilustruje obszerna bibliografia jej prac obejmująca ponad 300 pozycji, opracowana przez jej znakomitą współpracownicę, Annę Brus.

26 czerwca 2021 r. prof. Wiktoria Śliwowska będzie obchodzić okrągłą, 90. rocznicę urodzin. Z tej okazji Towarzystwo Badaczy i Miłośników Historii XIX w. składa Pani Profesor najserdeczniejsze życzenia, ad multos annos.


dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN

IMG_20210416_0001.pdf

Nieostatnia edycja Wiktorii Śliwowskiej, czyli syberyjski Sztambuch Cypriana Dunin-Wąsowicza

Czytelnika uderza staranne piękno edytorskie tej książki[1]. Na okładce, na tle ciepłej sepii umieszczony został autoportret autora sztambucha/szkicownika, przebywającego w latach 1850-1857 na zesłaniu w Omsku Cypriana Dunin-Wąsowicza (1819-1857). W środku odnajdujemy reprodukcje, wykonanych przez niego kilkudziesięciu portretów więźniów z Cytadeli Warszawskiej i zesłańców, jak w fudze, pojawiają się niemal w takiej samej sepiowej, wyciszonej tonacji kolorystycznej. Można by z tych kart na nowo złożyć cudem ocalały sztambuch.

Autorką jego naukowego opracowania jest prof. Wiktoria Śliwowska, która po serii źródeł z epoki cara Mikołaja I, w większości pamiętników i zeznań złożonych przez spiskowców, powstańców i zesłańców przed różnymi Komisjami Śledczymi, tym razem zaprezentowała czytelnikom ciekawym historii XIX wieku źródło ikonograficzne. Pisząc o Wąsowiczu, który rysował konterfekty zesłanych na Syberię Polaków "z myślą o tym, by nie zapominać o ofiarach walki o niepodległość ojczyzny", uzasadniła edycję jego "prywatnego dzieła" uwspółcześnionym, ale w intencji tak samo brzmiącym argumentem: "Nie wszyscy z nich trafią przecież [...] do PSB i internetu". Ten sam głos - ocalić od zapomnienia - słyszymy w sztambuchowym wierszu jednego z omskich zesłańców, sportretowanych przez Cypriana Wąsowicza: "Co w naszym kraju najlepszego było/ W pośród burz srogich wszystko się rozbiło,/ Ojczyźnie wrócą niedobitków szczątki/ W księdze tej będą tylko ich pamiątki." (Prawdymów Mieczysław Wyrzykowski).

Sztambuchy romantyczne w portretach, sentencjach, wierszach, nutach, rysunkach etc. utrwalały aurę chwil ważnych i szczególnych dla ich właścicieli, czasami patetycznych, a czasami sentymentalnych. Te z Syberii mają charakter wyjątkowej pamiątki, ocalałe po zesłaniu z pożarów, wojen i dramatycznych wydarzeń stawały się niemal zawsze cenną rodzinną relikwią. Niektóre z nich dopiero dzisiaj są udostępniane przez rodziny historykom i wydawane z aparatem naukowym.

Sztambuchy były i są nadal świadkami, bezgłośnie przekazującymi uważnemu czytelnikowi całkiem niemałą porcję informacji. Czyż, po przeczytaniu sentencji i wierszy o losie patriotów polskich epoki mikołajowskiej nie dowiadujemy się więcej, kiedy możemy zobaczyć ich wyraz twarzy, spojrzenie, pozę, strój. Wąsowicz starał się pokazać w szkicowanych przez siebie portretach cechy charakterystyczne, ale we wszystkich jego wizerunkach dominuje wyraz smutku, połączony z godnością, czasami tylko z rezygnacją.

Cyprian Dunin-Wąsowicz, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie w Petersburgu, przez kilkanaście lat był nauczycielem w Suwałkach i Radomiu, a następnie asesorem Sądu Policji Poprawczej w Warszawie. W 1848 r. został przyjęty do spisku przez Romualda Świerzbieńskiego[2], członka kierownictwa Organizacji 1848, który po aresztowaniu, ujawnił ze szczegółami strukturę spisku i wydał w ręce policji wszystkich jego uczestników, w tym Wąsowicza. Od 1850 r. był więziony w Cytadeli Warszawskiej. Tam, nieoczekiwanie ujawnił się jego talent artystyczny i potrzeba utrwalenia twarzy współwięźniów na skrawkach papieru. Zesłany w 1851 r. na Syberię do Omska wziął ze sobą szkicownik. W różnym czasie, aż do swojej śmierci w 1857 r. szkicował twarze Sybiraków.

Wiktoria Śliwowska dopełnia oglądanie portrecików Wąsowicza komentarzami poszerzonymi o informacje biograficzne i bibliograficzne. Na przykład, w towarzyszącym wizerunkowi Gustawa Ehrenberga, podobno syna cara Aleksandra I, spiskowca i autora wiersza Szlachta w roku 1831 [incipit: "O cześć wam panowie magnaci..."], biogramie zamieściła następujący appendix: "Papiery Gustawa Ehrenberga spłonęły w Archiwum Akt Dawnych w Warszawie w czasie ostatniej wojny; ocalała jedynie część odpisów dokonana przez Zofię Niesiołowską-Rothertową, autorkę biogramu Ehrenberga w VI tomie Polskiego Słownika Biograficznego, przygotowującą pracę o nim. Literatura o poecie jest nader obfita, zaś materiały śledczo-sądowe [...] zachowane w archiwach w Moskwie i we Lwowie, opublikowane zostały w tomie "Stowarzyszenie Ludu Polskiego w Królestwie Polskim. Gustaw Ehrenberg i "świętokrzyżcy" (Wrocław 1978)".

W galerii postaci utrwalonych w szkicowniku przez Cypriana Wąsowicza są między innymi: Piotr Wysocki, organizator spisku podchorążych w Warszawie, który stanął 29 listopada 1830 r. na czele powstania i uczestniczył w kampanii 1831 r., podczas której dostał się do niewoli rosyjskiej, Gotard Sobański, członek Towarzystwa Patriotycznego, uczestnik powstania listopadowego ujęty w maju 1831 r. przez chłopów pod Daszowem na Ukrainie i oddany w ręce policji rosyjskiej, a następnie skazany na sześć lat kazamatów i osiedlenie na Syberii[3], Tomasz Bułhak, uczestnik konspiracji Szymona Konarskiego na Litwie, Maciej Łowicki, też spiskowiec litewski, aresztowany i zesłany na Syberię w 1840 r., Napoleon Nowicki, uczestnik powstania listopadowego, partyzantki Zaliwskiego i współzałożyciel Stowarzyszenia Ludu Polskiego, aresztowany w 1838 r., Szymon Tokarzewski, agitator w spisku księdza Piotra Ściegiennego, aresztowany w 1844 r., Aleksander Albert Krajewski, członek warszawskiego Stowarzyszenia Ludu Polskiego, zw. Świętokrzyżcami, czy Konstanty Ruszkowski, należący do tzw. Organizacji 1848.

Cyprian Wąsowicz utrwalił też pięknym rysunkiem swoją żonę, Apolonię, która przybyła na Syberię Zachodnią latem 1853 r., by dzielić z nim zesłańczy los. Po jego śmierci 17 XI 1857 r. w Omsku wróciła z dziećmi i szkicownikiem męża do Królestwa Polskiego. To prawdopodobnie Apolonia Wąsowicz nadała mu formę sztambucha, zamieszczając wiersze i rysunki z późniejszego czasu, m.in. z mogiłą Wąsowicza w Omsku.

Edytorstwo Wiktorii Śliwowskiej pokazuje maestrię pracy historyka. Pasjonującą "dłubaninę" w archiwaliach i źródłach, na których można budować kolejne opracowania. Odszukiwać nowe dokumenty. Inaczej interpretować fakty. Przywracać pamięć o osobach, które zniknęły w odmętach czasu. Warsztat edytorski, szacunek dla źródeł i ich interpretacji, a także konieczność ich wydawania Wiktoria Śliwowska "odziedziczyła" po swoim mistrzu, prof. Stefanie Kieniewiczu. Tak zapamiętała pożegnanie z nim, kiedy z grupką studentów odwiedziła go w szpitalu wiosną 1992 r.: "Siedział podparty poduszkami, jak zawsze wyprostowany i wypytywał nas po kolei, czym się mamy zamiar zajmować, a potem prosił, byśmy nie zapomnieli o Polskim Słowniku Biograficznym i traktowali to jako obowiązek społeczny. Mówił, że sam zostawił biogramy na zapas, że to pochłania sporo czasu, jest nieproporcjonalne do honorarium, ale należy do naszych zobowiązań jako historyków. Było to dla mnie pierwsze takie pożegnanie w duchu XIX-wiecznym, które zapamiętałam na całe życie"[4]. W Sztambuchu Cypriana Dunin-Wąsowicza znajdziemy bardzo wiele odwołań do biogramów zamieszczonych w PSB.

Tak jak pasjonujące i przejmujące były losy postaci utrwalonych przez Wąsowicza, tak można mówić o niezwykłej drodze, jaką pokonał jego szkicownik/sztambuch z Omska do rąk Macieja Plewińskiego w Krakowie. Szczęśliwy koniec tej historii wyglądał tak: w końcu 2014 r. Maciej Plewiński, znany krakowski artysta fotografik, pra-prawnuk Cypriana Wąsowicza, przesłał na adres e-mailowy Pani Profesor informację o posiadanym skarbie. Nie mógł lepiej wybrać, wszak Wiktoria Śliwowska, niemal jak Wąsowicz, doskonale znała wielu bohaterów tego sztambucha, nie tylko z zeznań śledczych. Maciej Plewiński wykonał reprodukcje i znakomicie przygotował je do druku. Sztambuch ukazał się drukiem już w 2015 r. Szybciej i piękniej nie można było go wydać.

W zadedykowanym mi egzemplarzu wytwornej edycji Sztambuch Cypriana Dunin-Wąsowicza prof. Wiktoria Śliwowska napisała, że jest to jej "zapewne ostatni trud edytorski". Na szczęście, nie dotrzymała słowa. Dwa lata później, w 2017 r. ukazał się przygotowany przez nią do druku, liczący 470 stron, tom Jan Trynkowski, Polski Sybir: zesłańcy i ich życie. Narodziny mitu.[5]

dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN


[1] Sztambuch Cypriana Dunin-Wąsowicza, opracowanie naukowe Wiktoria Śliwowska, Warszawa 2015 (Wyd. NERITON i IH PAN).

[2] Sprawa zeznań Romualda Świerzbieńskiego i jego zdrady była dla Wiktorii Śliwowskiej przeżyciem naukowym i emocjonalnym. Nie omieszkała także w tej edycji wypomnieć Sławomirowi Węgrzynowiczowi, autorowi monografii Patrioci i zdrajcy. Społeczeństwo Królestwa Polskiego wobec mikołajowskiej polityki Rosji w latach 1846-1856 (Kraków 2014), że zdrajcę, którego władze rosyjskie wynagrodziły za ujawnienie spisku dożywotnią nagrodą 300 rb. rocznie, nazwał patriotą.

[3] Sztambuch Cypriana Wąsowicza pozwala w tym przypadku dokonać erraty w dacie śmierci Sobańskiego na rok 1852. Zob. biogram Wiktorii Śliwowskiej: Sobański Gotard (zm. 1841), ziemianin, uczestnik .powstania listopadowego, w: Polski Słownik Biograficzny, T. XXXIX, Warszawa-Kraków 1999, s. 423-424.

[4] E-mail W. Śliwowskiej do E. Orman. Kserokopia w posiadaniu E. Orman.

[5] Jan Trynkowski, Polski Sybir: zesłańcy i ich życie. Narodziny mitu, do druku przygotowała Wiktoria Śliwowska, przedmową opatrzyli Wiesław Caban i Wiktoria Śliwowska, Warszawa 2017 (Wyd. NERITON, IH PAN).

MAJ 2021 - WŁADYSŁAW ZAJEWSKI

Władysław Zajewski urodził się w 1930 r. w Wilnie i tam spędził dzieciństwo. W 1945 r. przeniósł się z rodziną do Łodzi, gdzie ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Łódzkim. Pod kierunkiem prof. Józefa Dutkiewicza napisał pracę magisterską i w 1961 r. obronił rozprawę doktorską: Wolność druku i rola opinii publicznej w powstaniu listopadowym (druk 1963). Habilitował się w 1967 r. na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na podstawie książki: Walki ugrupowań politycznych w powstaniu listopadowym 1830-31. Związany od początku lat sześćdziesiątych z Gdańskiem, został pracownikiem Instytutu Historii PAN (1963-2000). Wykładał na uniwersytetach w Łodzi, Toruniu, Gdańsku i Warszawie. W 1991 r. otrzymał tytuł profesora zwyczajnego.

Ponad 60-letnia aktywność naukowa Władysława Zajewskiego została utrwalona w Bibliografii prac prof. zw. dr hab. Władysława Zajewskiego za lata 1956-2019 (Gdańsk 2019, ss. 96), którą zestawiła Teresa Zajewska, a słowem wstępnym poprzedził prof. Zbigniew Anusik. W ostatnich latach Profesor Zajewski ogłosił w krakowskiej oficynie wydawniczej ARCANA trzy książki: Europejskie konflikty dyplomatyczne (wiek XIX) (2012), Czy historycy piszą prawdę (2015) i Trudna droga do niepodległości (XIX-XX wiek) (2017, wyd. 2. 2018).


dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN

Władysława Zajewskiego eseje i recenzje o polskim być albo nie być

w pierwszej połowie XIX wieku

Ostatnia książka prof. Władysława Zajewskiego Trudna droga do niepodległości, której dwa wydania ukazały się w krakowskich ARCANACH (2017, 2018), zbiera w jeden tom jego rozważania historyczne, które ogłaszane na przestrzeni kilkudziesięciu lat i rozrzucone w różnych czasopismach naukowych ulegały powolnemu zapomnieniu. Dla niecierpliwego czytelnika to subiektywnie zestawione silva rerum ma wielki walor: nie zmusza go do wielogodzinnej uwagi nad śledzeniem wywodów autora, których wynik ukryty jest, jak w kryminale – w ostatnim akcie sztuki. Może przeskakiwać z tematu na temat, „serfować” po esejach i recenzjach, wydarzeniach znanych i zapomnianych, może odczytywać nowe oświetlenia faktów, powierzchownie omówionych w podręcznikach historii.

Urodzony w Wilnie i w ostatnich latach powracający metaforami poezji do kraju lat dziecinnych Władysław Zajewski, jako historyk zawsze wrażliwy był na zagadnienie niepodległości Polski i wszelkie próby „wybicia się” na niepodległość. Pod wpływem swojego łódzkiego mistrza, prof. Józefa Dutkiewicza, naukowe pasje skoncentrował przede wszystkim na powstaniu listopadowym. Ten temat stanowił główną oś jego książek, artykułów i esejów, od magisterium, przez doktorat i habilitację, aż po niemal całą twórczość naukową. Trudno jednak byłoby całą bogatą twórczość Władysława Zajewskiego wtłoczyć tylko pod ten jeden mianownik: powstania listopadowego. Wszak bliskie były mu tematy związane z epoką napoleońską. Głęboko zanurzony w XIX wiek nie mógł nie podjąć ważnego tematu, „sprawy” polskiej w Europie w XIX wieku, szczególnie w okresie podejmowania decyzji na Kongresie Wiedeńskim i w latach po klęsce powstania listopadowego. Bez uwzględnienia kontekstu skutków dyplomacji Świętego Przymierza obraz historii Polski byłby ułomny. Emigracja polistopadowa, a szczególnie stojący na czele Hotelu Lambert książę Adam Jerzy Czartoryski, prowadząc swoistego rodzaju „ministerstwo spraw zagranicznych nieistniejącego państwa”, uczynił po 1832 r. sprawę polską „integralną częścią polityki europejskiej”. Celnie przy tym prof. Zajewski podkreślał, że w Europie było wiele, podobnych do polskiej „spraw narodowych”, takich jak: grecka, belgijska, włoska, ale i rumuńska, węgierska czy chorwacka. Biorąc pod uwagę „szczęśliwy finał” niektórych z nich, przytoczył słowa starszego o pokolenie Henryka Wereszyckiego, który zajmując się kwestią polską w czasach sojuszu trzech cesarzy, a szczególnie Otto von Bismarcka, próbującego wskrzesić Święte Przymierze, konstatował: „żaden naród walczący o swoją wolność w XIX wieku w Europie nie zdobył tej wolności bez pomocy jakiegoś mocarstwa, tylko taka pomoc zapewniała zwycięstwo”.

Nie ulega wątpliwości, że w polskiej myśli historycznej prace Władysława Zajewskiego wpisują się w nurt „optymistyczny”. W eseju Romantyzm i historia napisał: „klęska w świecie materii [...] nie oznacza klęski w świecie ducha”. W recenzji książki pod tym samym tytułem Marii Janion i Marii Żmigrodzkiej polemizuje z niektórymi tezami autorek. Ich refleksja w odniesieniu do bezsilności historyków wobec mitologizowania niektórych wydarzeń w dziejach Polski i zdanie: „Porażką [...] można nazwać fakt, że badania naukowców [czytaj: historyków] nie były w stanie podważyć legendy w odczuciu zbiorowości”, wywołała pytanie retoryczne: „Czy zadaniem nauki historycznej jest unicestwienie każdej legendy? Formalnie tak, bo to się mieści już w pojęciu nauka, lecz z drugiej strony: czy istnieje społeczeństwo całkowicie pozbawione owych ‘mitów patriotycznych’?” W dalszej części Władysław Zajewski przedstawił swoje credo na temat roli mitotwórczych legend i tradycji patriotycznej, szczególnie w sytuacji narodu pod zaborami i pod obcą okupacją: „Każdy naród ma zasób drogich mu legend i mitów, które są niezbędnym elementem więzi narodowej”. Doświadczony wojną, przeżyciami w Wilnie oraz przemyśleniami historyka badającego XIX wiek, dodawał: „upadek własnego państwa, rozbiory, niewola wpłynęły w ogromnym stopniu na intensyfikację i rozpowszechnienie legend. Spełniały one rolę konstruktywną, umacniały patriotyzm, cementowały jedność narodu i jego duchowy opór przeciw zaborcy. Tak było nawet w okresie II wojny światowej i trudno fakt ten nazwać ‘porażką’ historyków”.

Jest Władysław Zajewski znawcą twórczości Maurycego Mochnackiego, a szczególnie jego Powstania narodu polskiego w roku 1830 i 1831, dzieła po raz pierwszy rzetelnie naukowo opracowanego przez Stefana Kieniewicza i wydanego w 1984 r. Wywoływało ono emocje patriotyczne i refleksje w duchu romantycznym; na dowód przytoczył opinie dwóch historyków. Szymon Askenazy pisał z emfazą: „Orzeł polski odlatując upuścił jedno białe pióro, podniósł je Mochnacki i napisał nim swoją Historię”. Według Artura Śliwińskiego dzieło Maurycego Mochnackiego „ma ustępy, w których wskazania autora snują się jak oślepiające błyskawice, a słowa krytyki biją jak pioruny. [...] Pod względem rozległości wpływu na kształtowanie się ideologii polskiej po roku 1831 Powstanie narodu polskiego nie ma sobie równych w piśmiennictwie naszym”. Recenzja Zajewskiego jest pełna podziwu dla niezrównanego edytora, Stefana Kieniewicza, który nakazując krytyczne podchodzenie do niektórych sądów i spostrzeżeń autora historii powstania 1831 r., pisał: „Obcowanie z Mochnackim przynosi satysfakcję estetyczną doskonałego stylu, który ani trochę nie zwietrzał po latach. Przynosi też Polakowi okazję do wzruszeń, jakże często wciąż aktualnych. Stwarza, co może ważniejsze, okazję do rozmyślań nad polskim ‘być albo nie być’”. – i ostrzegał – „Zeszedłby, tak mi się zdaje, na manowce dzisiejszy Polak, który by przyjął za własne wszystkie tezy Mochnackiego”. Dla Zajewskiego Mochnacki to nie tylko pisarz i historyk, ale ktoś dobrze mu znany, także z korespondencji i opinii mu współczesnych. W recenzji książki Historia jest we mnie napisał: „Gdyby Maurycy Mochnacki przeczytał zdanie prof. Mączaka, że Królestwo Polskie 1815-1830 było zarządzane wzorowo, to padłby zemdlony!”.

„Serfując” po ostatniej książce Władysława Zajewskiego możemy zatrzymać się przy mało znanej historii majora Onufrego Radońskiego i jego udziału w rewolucji neapolitańskiej 1820-1822. Ten oficer armii Księstwa Warszawskiego i uczestnik wojen napoleońskich był w Warszawie aktywnym masonem i współzałożycielem wojskowego Wolnomularstwa Narodowego w 1818 r. We Włoszech związał się z ruchem karbonarskim i w 1820 r. wystąpił z projektem utworzenia w Neapolu legionu polskiego z generałem Chłopickim na czele, mającego wspierać tamtejszą rewolucję. Jego działalność nie uszła uwadze szpiegów rosyjskich i austriackich i po powrocie do Królestwa Polskiego w 1821 r. został na krótko aresztowany. Od 1823 r. przebywał w Szwajcarii, gdzie nawiązał kontakty z miejscowymi działaczami rewolucyjnymi. Zmarł w Lugano w zagadkowych okolicznościach w 1830 r., przed wybuchem powstania listopadowego. Wszystkie szczegółowe informacje dotyczące biografii Onufrego Radońskiego przed 1820 r. i po 1823 r. możemy czerpać z biogramu Zbigniewa Zacharewicza zamieszczonego w Polskim Słowniku Biograficznym (Wrocław–Kraków–Warszawa 1986, T. XXIX, s. 743-745), znakomicie dopełniającego ciekawy tekst Władysława Zajewskiego.

Trudno pominąć recenzję z obszernej i znakomitej monografii „Diabeł Asmodeusz” w niebieskich binoklach i kraj przyszłości. Hrabia Adam Gurowski i Rosja (2012) pióra Henryka Głębockiego. Biografia Gurowskiego jest jak wyjęta z antologii postaci Dziwne życia Polaków i Polek Michała Czajkowskiego. Był współorganizatorem tzw. spisku koronacyjnego w 1829 r. i radykalnym działaczem Towarzystwa Patriotycznego w czasie powstania listopadowego. Ale na emigracji przestał wierzyć w możliwość niepodległej egzystencji Polski, stając się gorliwym głosicielem panslawizmu i samowładztwa carskiego. Chcąc przyspieszyć rusyfikację narodu polskiego doradzał władzom rosyjskim w jaki sposób można to uczynić najskuteczniej. W swoich przekonaniach utwierdził się po rabacji galicyjskiej, uważając że chłop polski zawsze stanie po stronie zaborczego państwa.

Lektura ostatniej książki Władysława Zajewskiego to nie tylko przegląd tematów, które go zajmowały, ale także duża porcja do przemyśleń nad dziejami Polski i kondycją Polaków w „niepięknym” XIX wieku.


dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN

KWIECIEŃ 2021 - EUGENIUSZ NIEBELSKI

Eugeniusz Niebelski (ur. 1950) całe życie związany z Lublinem, od 1977 r. pracował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po uzyskaniu habilitacji w 2002 r. na podstawie monografii Duchowieństwo lubelskie i podlaskie w powstaniu 1863 roku i na zesłaniu w Rosji, został w 2003 r. kierownikiem I Katedry Historii Nowożytnej (od 2014 Katedry Historii XIX wieku). W r. 2009 otrzymał tytuł profesora zwyczajnego.

Najnowsze książki prof. Eugeniusza Niebelskiego zamieszczone są w zakładce: https://www.kul.pl/nasze-publikacje,art_55832.html.

Biografia oraz bibliografia prac Profesora zostały zamieszczone w poświęconym mu tomie: Przypominać zapomniane. Odkrywać nieznane. Polskie losy. Kościół - Syberia - Rosja (XIX-XXw.), red. nauk. Anna Barańska, Lublin 2019.


dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN

O ostatniej książce Eugeniusza Niebelskiego słów kilka.

Antoni Rozmanith - zesłaniec 1863 roku. Wspomnienia nadbajkalskie i syberyjski album (Lublin 2020)

Z niesłabnącą ciekawością i rosnącym podziwem sięgnęłam po kolejną książkę Eugeniusza Niebelskiego, który od lat sumiennie tworzy „Antologię Polaków” na Syberii, rozpisaną na książki, artykuły, źródła i biografie w leksykonach. Tym razem do swojego "Salonu Nieśmiertelnych” zaprosił Krakowianina.

Antoni Rozmanith - zesłaniec 1863 roku. Wspomnienia nadbajkalskie i syberyjski album - to ostatni volumen tej Antologii. Podobnie, jak w poprzednich swoich pracach surowy obiektywizm umiejętnie połączył z fascynującą narracją. Bo Niebelski doskonale zna to „syberyjskie towarzystwo”, tych niepokornych patriotów, skazanych na syberyjską katorgę. Jego prace są niezastąpionym przewodnikiem po traumatycznych życiorysach Sybiraków.

Książka Eugeniusza Niebelskiego składa się z dwóch wyraźnych części. W pierwszej, biograficznej oprócz znanych już faktów, między innymi z biogramu pióra Franciszki Ramotowskiej w Polskim Słowniku Biograficznym, autor zamieszcza nowe ustalenia, korekty i komentarze do życiorysu Rozmanitha i jego otoczenia. Uwagę przykuwa niezwykle ciekawy i obszerny fragment o jego przemysłowej działalności w podkrakowskich Rakowicach, gdzie założył i z powodzeniem prowadził od 1884 r. „Fabrykę parową cykorii i surogatów kawy i kawy figowej”.

Czytając drugą część możemy rozsmakować się w lekturze wspomnianych wcześniej źródeł i oglądaniu ikonografii, w tym znakomitych zdjęć Eugeniusza Niebelskiego przedstawiających przyrodę jeziora bajkalskiego i miejsc, w których przebywał bohater jego książki na zesłaniu.

Urodzony i zmarły w Krakowie Antoni Rozmanith (1843-1905) był typem romantycznego powstańca i racjonalistycznego pozytywisty. Jego biografię w suchym, leksykalnym języku można by zamknąć w zdaniu: uczestnik powstania styczniowego, zesłaniec na Syberię, po powrocie z zesłania został przemysłowcem, właścicielem fabryki kawy w Rakowicach pod Krakowem. Niebelski, zajmująco pisząc o tym wszystkim, nacisk kładzie na jeszcze dwa inne dzieła Rozmanitha, ważne dla polskiej historii i kultury: sztambuch „Syberia 1866 r.” oraz Wspomnienia z nad Bajkału (Kraków 1870).

Antoni Rozmanith, czynny we władzach powstańczych od kwietnia 1863 r. jako naczelnik Ekspedytury Rządu Narodowego w Warszawie, po dekonspiracji, został aresztowany, uwięziony w Cytadeli warszawskiej i 20 XI 1863 r. skazany na śmierć przez powieszenie; w wyniku decyzji namiestnika Fiodora Berga karę zamieniono w grudniu na 20 lat robót katorżniczych na Syberii wschodniej. Na początku 1864 r. dotarł do Usola nieopodal Irkucka, gdzie znajdowały się warzelnie soli. Tak jak setki innych polskich zesłańców pracował w nich, ale jako jeden z nielicznych zdołał ten czas utrwalić. Będąc pewnym, że czas katorgi syberyjskiej jest szczególny, a ludzie, z którymi połączył go los, są w mniejszym lub większym stopniu wybitni. Szczególnie przeżył powstanie polskich zesłańców nad Bajkałem. Chcąc je unieśmiertelnić, krótko po tych wydarzeniach zaczął zbierać relacje uczestników i świadków. Wtedy też, zgodnie z obowiązującą, zwłaszcza w 1. połowie XIX wieku, romantyczną konwencją, założył sztambuch „Syberia 1866 r.” Zgromadził w nim autografy, notaty biograficzne, sentencje, wiersze, rysunki, akwarele i fotografie ilustrujące życie zesłańców na Syberii oraz widoki Usola.

Miał Rozmanith szczęście, bo dzięki staraniom Komitetu Wzajemnej Pomocy Sybiraków w Krakowie i interwencji rządu austriackiego, jako poddany austriacki wrócił do Galicji z zesłania już w 1868 r. Niedługo potem, w latach 1869-1870 zaczęły się ukazywać w krakowskim „Czasie” jego Wspomnienia znad Bajkału. Przyczynek do historii wygnaństwa z notat i opowiadań spisał Rościsław (osobno ukazały się w Krakowie w 1870 r.). Było to pierwsze opracowanie dziejów powstania na Syberii w 1866 r. Natomiast sztambuch "Syberia 1866 r." stał się rodzinną relikwią, nieprzeznaczoną do druku.

Miał Rozmanith szczęście, że jego śladami, ze szkiełkiem i empatią wytrawnego badacza, podążył Eugeniusz Niebelski. Opracowane przez niego, pierwsza edycja sztambucha Syberia 1866 r. i Wspomnienia z nad Bajkału z naukowym komentarzem, dopełniają wcześniej opracowane przez Annę Brus i Wiktorię Śliwowską Wystąpienie polskich katorżników na trakcie okołobajkalskim. Cztery relacje: Wlhelm Buszkat, Piotr Deręgowski, Adam Jastrzębski, Zygmunt Odrzywolski (Warszawa 2007). Są ważnym materiałem źródłowym do biografii Sybiraków i miejsc zesłania (w tym przypadku Usola). Dzięki pieczołowitości tak wytrawnych historyków czytelnicy i badacze, ciekawi historii XIX wieku, otrzymali niemal pełny zbiór wspomnień i relacji o mało znanym powstaniu 1866 r. na Syberii i o losach nietuzinkowych Polaków.


dr hab. Elżbieta Orman, prof. IH PAN